#000002

Zdecydowanie warto było zamknąć furtkę i wpuszczać wybiórczo ludzi do środka. Wszczepione we mnie zachowanie zaowocowało 'ładem i składem'. Co tu się oszukiwać, na bagnie niczego się nie zbuduje, trzeba porzucić sentyment i przenieść się na lepszą działkę. To zadanie zaplanowałem sobie na święta, poszukiwania rozpoczęły się wraz z nadchodzącym wielkim tygodniem. Zazwyczaj już na samą myśl o katolickich obrzędach cierpła mi skóra, tym razem zawitał spokój.. Jeżeli sam tego nie zniszczę to nikt inny nie da rady, jeżeli ma się ustabilizować to tylko dzięki mojej osobie. Błąd, stabilizacja przyszła z zewnątrz, przyszła, zaopiekowała się i dała mi poczucie wiary i wspólnego celu. Będąc w samotności mogłem walczyć tylko z babilonem, teraz mogę walczyć o miejsce w tym babilonie, gdzieś z boku, z innymi priorytetami, z innymi marzeniami.
"..Zamykamy furtkę i stawiamy własny dom, sadzimy własne rośliny i żyjemy dla tej magii która jest w nas, dla prostych przyjemności nocnych spacerów.." - jeśli ktoś podsumował tak nasze wspólne, w dodatku pierwsze święta, to może być to tylko osoba, która w milczeniu odnajduje zrozumienie, a nie doszukuje się podtekstów i nie pyta sie dlaczego chomik biega. Biega bo lubi..
Jesteśmy kopią samych siebie i jeżeli kopie można rozróżniać, to jesteśmy tą najlepszą kopią. To nie bęben i wiązka światła odwzorowała te dwie postacie, nie prasa, lecz ręce, które głaszcząc uderzały za każdym razem to w inny policzek.

Poniedziałkowy wtorek wydaje sie nie do zniesienia, niskie ciśnienie, skype przynoszący nie najciekawsze wieści i wyciąg z konta bankowego sprawia, że siedząc za biurkiem nie jestem w stanie skupić się na pracy. Lepiej zatrzymać się, znaleźć chwile i nie tyle pomyśleć, co upajać się chwilą i snuć po cichu plany na nadchodzący czas. Czas.. od dwóch lat nie mam zegarka na ręce, za to od roku mam gumową opaskę. Ale nie lanserka, w żadnym wypadku. Generalnie sam się zaskoczyłem, jeszcze nigdy nie miałem zespolonego żadnego przedmiotu z moim ciałem przez tak długi czas i z którym nie rozstawałem się nawet na chwile. K. trafił bezbłędnie wręczając mi ją na urodziny. Zielona, lepiej być nie może a w dodatku jest z AZS'u, i za każdym razem gdy na nią patrze mam przed oczami J. który tak szczegółowo planował sobie kolejne dni swojego życia, przykładnego jak żadne inne. Byłbym głupcem, gdybym nie wspomniał tu o Nim. Byłbym egoistą gdybym nie wspomniał tu o niej, bo T. razem z J. byli dla mnie jedynym nieskazitelnym wzorem i nadzieją na partnerstwo. Więc gdy spoglądam na lewą rękę, słyszę w mojej głowie słowa, które podczas spotkań z nimi przelatywały bezwładnie i być może tylko oni potrafili swobodnie posługiwać się tymi słowami, ktokolwiek inny rzucałby nimi, ciskał w drugą osobę i zamiast lotnością swą zaskakiwać, trzaskali by w swojaka jak w wroga i nie lotnymi pyłami lecz kamieniem z drogi. ".. Ślubna, czy zjesz śliweczkę..".

0 Comments:

Post a Comment

Subscribe to Post Comments [Atom]

<< Home