#000010

Po długim okresie milczenia, po długim okresie zapomnień otworzyłem furtkę.. "Zacap" się zrobił, a smród był nie do wytrzymania, tak zdrowiej, wolniej, spokojniej..

#000009

.. albo spompuj się w spodnie. Dokładnie, spompuj się - Tobie też należy się odrobina wolności, a nic nie działa tak kojąco jak to, bo siłę to trzeba mieć by pisać..

#000008

Wszystko toczy się najlepiej jak tylko potrafi, wszystkie koła zębate zachodzą na siebie i przenoszą całą energię dalej, rozpędzamy się, z każdym obrotem nabieram pewności, że ta machina nie jest w stanie się zatrzymać, że teraz tylko pniemy się w górę. Jeśli chcesz zobaczyć smutek w oczach i zmęczenie, zapukaj do innych drzwi..

#000007

Okazuje się, że absolutnie wszystko zatacza koło i zawsze znajdziemy się w punkcie wyjścia, niezależnie od tego czy przebyliśmy już krótki czy długi dystans od linii startu. W rezultacie bilans zawsze wychodzi na zero, widocznie to właśnie zero jest złotym środkiem, dzielącym plus od minusa i choć wydaje się, że to poziom 10 jest tą złotą linią to tak naprawdę po okresie złudzeń orientujemy się, że jednak w podsumowaniu zawsze wychodzi zero, zawsze. Globalnie nie jest to zły rezultat, podchodząc do tego lokalnie jest już inaczej, ale lokalne spojrzenie na przebieg sytuacji jest mało obiektywny i nie uwzględnia wszystkich aspektów. Zatem otrzymuje po raz kolejny zero. Trzymając się stereotypu, zero jest zawsze bliżej plusa niż minusa, co prawda matematycznie rzecz biorąc zero ma znak nieokreślony, ale złudzenie stawia przed nim zawsze plus. Nieudolnie staram się podnieść tą linię złotego środka, przerzucić ją bardziej w przestrzeń dodatnią.. nieudolnie, bo nieudolnie, ale się staram.

#000006

Gdybym uznał, że czas pędzi ostatnio bezlitośnie to miałbym racje, ale gdybym uznał, że w to wszystko wtrąca się monotonia to naruszyłbym cienką barierę, którą najprawdopodobniej jest złudzenie. Pęd wskazówek nadaje temu wszystkiemu mniejsze znaczenie czasowe. W ramach sprostowania, wszystko ma znaczenie niezmienne i niektóre wydarzenia czy osoby mają to znaczenie nadal w nadmiarze, lecz ogólny pęd wprowadza zupełnie inne, błędne odczucie. Otóż będąc obserwatorem w ruchu zauważamy coraz mniej i coraz mniej zaczynamy odczuwać. Górą bierze wiatr wiejący nam w twarz, bądź plecy pchając nas na przód. Do czego zmierzam, bądź wokół czego się obracam. Otóż, pozwoliłem sobie ostatniego czasu na dość leniwe chwile i może nie tyle leniwe, lecz w bezruchu. Co zauważyłem? Dużo więcej niż w biegu, dużo więcej.. Najważniejsza w tym wszystkim wydała mi się świadomość, by obserwując ten ruch nie mieć uczucia, że coś tracę nie sunąć z masą, lecz docenić, że siadając na chwile zyskam nową, lepszą perspektywę..
Doświadczenie o tyle cenne, bo rzadkie..

#000005

17 kwiecień, znamienna data. Otóż już od kilku lat wiem, że jeżeli mamy dzień miesiąca z 7 to nie będzie rozkoszy, nie będzie nawet neutralnie. Nie staram się tego zrozumieć, to jest pewnik! Z początku zupełnie zapomniałem o tym, nie mam jeszcze skłonności do sprawdzania dokładnej daty przy porannym papierosie, wystarcza mi oschła nazwa dnia tygodnia i już wiem co będzie dalej. Zaskoczenie? Tym większe, że już z samego rana wygrałem złotówkę. Uwielbiam te automaty do kawy, które zawsze coś w sobie kryją i poranny uśmiech rehabilitują dobrym groszem. Dobrym bo świeżym. Uśpił moją czujność, ukołysał mnie do tego co miało się stać. Mój ulubiony Pan Wąski, doskonały inżynier analfabeta, który otrzymując dodatek przed nazwiskiem wyrzucił pół słownika by upajać się słowami: paralaksa, stojan, elektromagnetyzm i najważniejsze: dokładnie! Jednak zacięcie do sztuki ma, a dzięki wspaniałemu Panu prezesowi TVP miał okazje zobaczyć film znamienny i jako umysł o nieograniczonych możliwościach szybko znalazł odzwierciedlenie treści w teraźniejszości. Otóż mam, mamy niezmiernie dużo szczęścia! Pisząc mam/mamy, mam na myśli wszystkich bezużytecznych ludzi (gdyż nasz lotny umysł taką kategorię zdążył już wprowadzić). Według naszego mędrca, wszystkich bezużytecznych ludzi wprowadzali do komory gazowej, nasz fart polega na innych realiach uniemożliwiających te działania.
I byłem w proszku, nie pozostało mi nic innego jak uświadomienie owego Pana, że sam wciąga się w patologie.. Inżynier! Brzmi dumnie, brzmi, ale w ciszy, bo każde słowo wypowiedziane przez inżyniera (nie chce urazić nikogo, to kontynuacja poglądów Pana Wąskiego) jest kaleką werbalizacją nie mająca podstaw.
Nie oszukujmy się, jeżeli ktoś ma wykorzystać moc 7 to nie inżynier. Bynajmniej, to nie on wpędzi mnie w stan lęku.
Posiałem trawę, rośnie.. Rośnie, a ja wciąż gonie króliczka.. Zacząłem się zastanawiać dziś nad tą gonitwą. Jeszcze nigdy nie miałem tyle sił.

#000004

W jego żyłach nie płynie krew lecz lęk. Nie lubię takich dni jak ostatnio kiedy nic nie wiem i boje się tej niewiedzy i ta niepewność..
Znów zacząłem przyglądać się mojemu obrazowi. Znów analizuje linie życia i zastanawiam się czy już wypadłem ze złotego środka czy wciąż odbijam się od band zwanymi granicami szczęścia i rozsądku.
Gonić króliczka, gonić króliczka.. Gonie! Cały czas gonie i będę gonił. Jedyny pewnik w tym momencie, będę gonił króliczka..